To moja subiektywne podejście do tematu rozumienia gejostwa. Nie czuje się gejem, nigdy nie będę się przechwalał ani wychodził z szafy. Nigdy nie pozwolę wchodzić nikomu do mojej sypialni.

niedziela, 26 czerwca 2016

Kara za masturbacje - to musi być straszne, pisze 15 letni chłopak: Mam lęki, że przez masturbację Bóg mi czegoś nie da.

Jestem odrobinę świadomym nonsensów które panują w naszym pięknym kraju. Szczególnie tych religijnych idiotyzmów. Wpadłem na ciekawy temat pod tytułem kara za masturbacje. 

Uważam za bardzo okrutne obchodzenie się z dzieciakami przez wmawianie im czegoś takiego. 

To tylko niektóre zezwierzęcenia które odnalazłem w Interncie. Nie mam siły by opowiadać dlaczego mi się to nie podoba. Młody bedzie na pewno ministrantem, lub księdzem w przyszłości i będzie święty, szkoda że skończy w psychiatryku.

4 komentarze:

  1. Kara za masturbację, sam zmierzałem się z podobnymi lękami, z różnych powodów, głównym była zmowa milczenia dotycząca seksu i starokatolickie wychowanie. To ostanie może mniej. Pamiętam jak kiedyś, w dzieciństwie podczas masturbacji naszła mnie mama, odsłoniła koc, pod którym się onanizowałem i uderzyła mnie w ręce mówiąc, że nie wolno tego robić. W moim domu w ogóle nie rozmawialiśmy na takie tematy, więc w tej sferze wychowywałem się raczej sam, podobnie rzecz miała się i z innymi sprawami, a kiedy dziecko wychowuje się samo jest narażone na nietrafne interpretacje zdarzeń, mętlik spowodowany zbyt wielkim natłokiem informacji, które mogą nawet wzajemnie się wykluczać. Jak się odnależć w takim galimatiasie?. Bardzo długo pokutowało we mnie to błędne przekonanie co do zła masturbacji. Myślę, iż główną sprężyną było tu niskie poczucie wartości oraz brak poczucia bezpieczeństwa. Zaniżone poczucie wartości własnej kazało mi szukać dowodów własnej niedoskonałośi (jest ich przecież wiele)i walczyć z nimi. Oczywiście już jako człowiek dorosły podjąłem kilka prób odstawienie masturbacji i przyznam, że czyniąc to odczuwałem coś w rodzaju duchowego przebudzenia, tak to przynajmniej na tamten czas odebrałem. Niestety, porażka była do przewidzenia, byłem sam, musiałem w jakiś sposób zaspokoić swoje naturalne potrzeby. Niestety jednak porażka posłużyła mi do ponownego samobiczowania, wzorca zapożyczonego z archetypu masochizmu uświęconego, jak pięknie nazywa to teoria psychoanalityczna. W końcu postanowiłem stworzyć sobie taki model życia, dzięki któremu będzie mi się lepiej żyło. Świadomy zła tkwiącego w dobrym wychowaniu powoli i sukcesywnie, na tyle na ile było to możliwe, zacząłem usuwać z umysłu i duszy przekonania utrudniające mi rozwój. Na pierwszy ogień poszły przekonania związane z bogiem i religią oraz grzechem. Wyrugałem ze swego wnętrza pojęcie grzechu i zastąpiłem je pojęciami wady, błędu, choć w kontekście masturbacji nie może być mowy ani o jednym, ani o drugim. Uwierzyłem w boga, jakkolwiek go pojmować, który jest dobrem i miłością bezwarunkową, który akceptuje mnie takim jakim jestem z całym zasobem inwentarza. Zacząłem akceptować siebie i swoje potrzeby, więcej zacząłem realizować swoje seksualne pragnienia. Po wielu latach wewnętrznych zmagań pokonałem przeszkody narzucone przez kulturę, społeczeństwo, wychowanie a przez nie i samego siebie po to, by choć trochę zbliżyć się do szczęścia. Muszę przyznać, że w tej drodze wspierałem się grupą ludzi mi przychylnych, którym mogłem w zaufaniu opowiedzieć o swoich problemach i rozterkach, co powoli acz skutecznie uwalniało od więzów. Nie jest tak, iż czasami nie pojawią się znowu, pojawiają się, tylko, że dzisiaj potrafię powiedzieć im nie i działać pomimo nich. Od chwili, kiedy zaakceptowałem swoje pragnienia i potrzeby, masturbacja zaczęła sprawiać mi autentyczną przyjemność. Niekiedy mam tak, że mi się nie chce a mimo to próbuję, albo traktuję ją jako sposób na odreagowanie, nie ma w tym nic złego. Obecnie jestem w związku i nadal się onanizuję. Nie widzę w tym żadnego zła. Związek osłabił nieco moje zapotrzebowanie na nią, co uważam za fajną sprawę. To przykre, kiedy z rzeczy, które są wręcz niezbędne do prawidłowego funkcjonowania robi się coś złego i wykorzystuje taką propagandę do osobistych celów, bo ci, którzy mówią o onanizmie jak o źle mają w tym cel, myślę tu głównie o rodzicach czy kościele, może w odwrotnej kolejności, bo oni też od kogoś się tego nauczyli. Długo by się rozwodzić. Na dzisiaj tyle. Dziękuję

    OdpowiedzUsuń
  2. Może nie skończy się aż tak źle, ale bardziej banalnie - nerwicą seksualną i trudnościami we współżyciu seksualnym w dorosłym życiu. Napisałem, że to banalne, bo tego typu zjawiska opisano w milionach publikacji. Mnie jednak ciągle dziwi, że ludzie latają na księżyc, a na ziemi są tacy, którzy w XXI wieku boją się swojej fizjologii. Ale jak widać, takie historię będą pewnie miały miejsce do końca istnienia tego porąbanego świata.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest mi bardzo przykro że natrafiłem na ten tekst. Bo sam przechodziłem wiele podobnych problemów. Dziecka które, miało i nadal ma kochającą matkę. Ale jest rozbite wewnętrznie i jakby ciągle szuka swojego miejsca, bo ciągle czuje się odrzucone. Być może jest to temat na inny tekst.
    Ale bardzo dziękuję komentarze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że piszesz o tych sprawach. Dzieciaki żyją internetem i niewykluczone, że ktoś trafi na Twój blog i wreszcie dowie się, że masturbacja to nic złego, a nawet jak mówią lekarze seksuolodzy, pomaga w niektórych sytuacjach.

      Usuń

Zapraszam do komentowania i włączania się do tworzenia naszego bloga